Sunday 10 November 2013

Porady starej wyjadaczki dla młodych tłumaczy 52



NOWA SERIA
Kultura w przekładzie – przekład w kulturze
Culture in translation – translation in culture
O tak zwanej barierze kulturowej – On the so-called Cultural Barrier

The Great Barrier Reef off the east coast of Australia – Wielka Rafa Koralowa u wschodnich wybrzeży Australii





Some Barriers are beautiful… – Bariery bywają piękne…


 
… and negotiating them is an exciting adventure, full of challenge and risk
… a radzenie sobie z nimi – wspaniałą przygodą, pełną wyzwania, najeżoną ryzykiem

Preambuła
Preamble
Dzisiaj otwieramy nowy rozdział w naszych rozważaniach o problemach w przekładzie z języka polskiego na angielski. Będzie to próba zmierzenia się z tzw. „barierą kulturową” w tłumaczeniu.
Najpierw kilka słów o tym, co rozumiemy przez „kulturę”, zwłaszcza przez „kulturę w przekładzie”.

Kulturę często się porównuje z Naturą; często się je też przeciwstawia. Człowiek pojawiając się na świecie zastał  tu przyrodę – Naturę  w pełnym rozkwicie. Kulturą zaś jest wszystko, co sam wy-tworzył korzystając z zasobów otaczającej go Natury oraz z własnego sprytu i umie-jętności, budując dla siebie własne śro-dowisko w otaczającym go świecie przy-rody.
Jednym z wytworów działalności czło-wieka w świecie przyrody jest język. A zatem nasza mowa i nasze pismo, wszystko co składa się na bogactwo naszych ję-zyków, jest efektem działania kultur-owego. Jednak ponieważ  możliwość  ko-munikacji międzyludzkiej polega przede wszystkim na angażowaniu w tym celu ludzkich zasobów fizycznych, umysłowych i psychicznych, tym samym więc nasza mowa – jako główny środek  naszego porozumiewania się – zawiera w sobie także pewien element zaczerpnięty z otaczającej nas Przyrody.
Z kolei ponieważ życie i jego przekazywanie z pokolenia na pokolenie wymaga od ludzkości, aby się zrzeszała w gromadach i społecznościach, powstało bardzo wiele języków, a każda ludzka społeczność posiada swój własny język osadzony w właściwej dla niej Kulturze.
Gdy więc my tłumacze wykonując swój zawód przekładamy z jednego języka na drugi, nie sposób nam uniknąć zjawiska Kultury, towarzyszącej każdej realizacji wypowiedzi za pomocą języka. W gruncie rzeczy wykonując przekład nie przeno-simy tekstu tylko z jednego języka do drugiego, lecz przeszczepiamy go także z wyjściowego podłoża rodzimej dlań kultury, przyswajając go wraz z istotnymi, a tkwiącymi w tekście jej znamionami – językowi i kulturze docelowej.

Na tłumacza tekstów naznaczonych specy-fiką kulturową czyha wiele problemów. Jednym z nich, to fakt, że granice między językami i kulturami właściwymi dla  po-szczególnych społeczności rzadko bywają stale i szczelne, lecz rozmyte, ruchome i podlegające licznym zmianom w czasie. Wiele elementów Kultury stanowi wspólne dziedzictwo  licznych społeczeństw i społe-czności – na szczęście dla tłumacza. Lecz inne są charakterystyczne dla konkretnej Kultury, nieraz  w stopniu najwyższym: charakteryzują tylko i wyłącznie daną Kulturę. I właśnie to stanowi główny problem w pokonywaniu tzw. bariery kulturowej w przekładzie.
Ale na tym nie koniec. Problemem znacz-nie poważniejszym jest kwestia, kto właściwie ma tłumaczyć teksty o walorze kulturowym?

Tu od razu nasuwa się odpowiedź, że oczywiście najlepszym tłumaczem takich tekstów będzie osoba w pełni dwuję-zyczna i dwukulturowa, ktoś kto czuje się u siebie w obu środowiskach językowo-kulturowych. Szkopuł w tym, że mało znajdziesz takich  grzybów w lesie. No, to z drugiej kolejności niech to będzie tzw. „native”, czyli tłumacz przekładający na własny język, dla środowiska własnej kul- tury, z języka i kultury poznanej w warunkach nierodzimych. Jednak czy rze-czywiście?! Choć w wielu sytuacjach mię-dzynarodowych zezwala się tłumaczom tłumaczyć tylko z języków przyuczonych na język ojczysty, to jednak taki tłumacz niekoniecznie wykona przekład tzw. treści kulturowych w sposób oczekiwany przez zleceniodawcę–twórcę danego przekazu kulturowego. I to nie tylko z powodu braku wiedzy o kulturze, w której powstał tekst. W grę wchodzi także kwestia lojal-ności translatorskiej oraz poczucie tożsamości, empatia kulturowa. Pod tym względem zawód tłumacza przypomina rolę adwokata: łączy ich wspólny obo-wiązek występowania w imieniu i w obro-nie klienta. Lecz jakież to ciężkie zadanie dla tłumacza, oddać w języku dlań obcym, bezbłędnie a ponadto pięknie – tekst spowity w elementy specyficzne dla jego własnej, wyniesionej z domu kultury! Czyż nie jest on, w porównaniu z poprzednimi, w sytuacji najgorszej? Tak, oczywiście, że tak! Lecz niestety jest to dzisiaj sytuacja wielu polskich tłumaczy, zmuszonych okolicznościami tłumaczyć takie teksty- pułapki na język angielski. I to właśnie im kolejna serię porad – o tłumaczeniu z kulturą, o kulturze w tłumaczeniu – dedykuje Stara Wyjadaczka.
A nawiasem mówiąc, to nieprzypadkowo niniejsza Preambuła ukazuje się w wigilię Święta Niepodległości 11 listopada, kiedy obchodzimy święto lojalności, poczucia narodowej tożsamości, godności i własnej wartości.  
Today we set out on a new chapter in Translation Troubleshooting. We shall attempt to tackle what is known as the Cultural Barrier in Translation.

First a few words on what we mean by Culture, and Culture in Translation.

Culture is often compared and contrasted with Nature, its opposite and counterpart in the world in which we live. Whereas Nature is what Man encounters as “already there” on his arrival in the surrounding world, Culture means everything that he constructs using the elements of Nature, coupled with his own ingenuity and skills, as building blocks to set up his own, human environment within the natural world.

Language is one of the artefacts  of manmade creation. It is therefore a product of Culture. But as human communication relies on the natural resources of the human body, intellect, and psyche, language – the principal medium for human communication – also entails a component of Nature.


Now, as humankind must live in communities in order to survive, procreate, and proliferate, it has developed numerous languages for communication within its respective communities, each community being characterised by its specific Culture.

Therefore when we translators translate from one language into another, we cannot avoid the issue of Culture, attendant on every implementation of linguistic expression. In fact what we translate is not a text from one language to another language, but a text embedded in one languaculture, which has to be grafted into another languaculture.

But there are several problems. One is that the boundaries demarcating the diverse pairs of languages and cultures proper to their respective communities are not clear-cut and rigid, but fuzzy and diffuse. Many elements of Culture are shared across communities and their languages (fortunately for translators); but other items of Culture are not: they are Culture-specific and pose a problem for the translator. Moreover, their cultural specificity may vary over time.

Then there is another problem, perhaps even more formidable, and that is the question who is to translate from one languaculture to another.

The answer that springs to mind immediately is that evidently the best for the job would be a translator who is bilingual and bicultural, someone who feels at home in  both languacultures. The trouble is – there are not too many of them around. The next best would be a translator who is a native of the target languaculture – or would they? Although the standard practice in international settings is for translators and interpreters to work from their B and C (acquired) languages into their language A (their native tongue), “native speaker” translators (viz. natives of the target language and culture) are not always the best for the translation of texts which convey information about another culture and which promote it to the outside world. Not only because their knowledge of that culture may be insufficient. It may also be a question of loyalty and sense of identity, cultural empathy. The translator’s profession resembles that of the legal representative. It is the duty of both the translator and the attorney or solicitor to represent the interests of his client.  The third option in line is the translator who is a native of the languaculture in which the original text has been compiled, and who is expected to translate that text into a languaculture which he has learned and assimilated, but which is not his by birth or nurture from infancy. Of the three, his situation is the worst-off. Yet that is the situation of most of the contemporary Polish translators who are faced with the daunting task of translating texts laden with their domestic culture into English. And it is to them – the translators who are asked to do the near-impossible and expected to deliver flawless output – that I dedicate this series of Translation Troubleshooting.

By the way, there is no coincidence about this Preamble being posted up on the eve of November the Eleventh, Poland’s Independence Day, a celebration of loyalty and sense of identity.  



 

No comments: